2017/02/20

Jakie naczynia kuchenne kolekcjonuję?

Blogerką kulinarną jestem od ponad 7 lat, ale zawsze interesowałam się gotowaniem, podróżami i językami obcymi. Te trzy pasje doskonale się ze sobą łączą. Cieszę się, że zakładając bloga w 2010 roku mogłam rozpocząć moją kulinarną przygodę i dzielić się swoją pasją z całym światem. Sprawia mi to ogromną radość każdego dnia. Prowadzenie bloga kulinarnego zajmuje sporą część mojego życia i dodaje mi energii. Z każdym dniem przybywa czytelników i ludzi zakręconych na punkcie jedzenia, takich jak ja! 

Jak wygląda typowy dzień, w którym zaplanowałam nowy przepis? Staram się, jeszcze dzień wcześniej ustalić, co dobrego przygotuję. Na następny dzień, najczęściej w godzinach przedpołudniowych zabieram się za przygotowania. Zanim danie zostanie sfotografowane; organizuję całą sesję w moim małym pokoju, wybieram ulubione naczynia kuchenne pasujące do potrawy i przyznam, że to zajmuje mi znaczną część czasu, następnie organizuję cały plan zdjęciowy. W okresie, kiedy na zewnątrz jest dostatecznie ciepło, staram się robić zdjęcia na balkonie. Gdy potrawa jest już ładnie wystylizowana, robię pierwsze zdjęcia. Zwykle tego samego dnia publikuję nowy wpis ze zdjęciami i przepisem na moim blogu.




Kiedy byłam nastolatką, przywoziłam do Polski rozmaite pamiątki z moich podróży po świecie dla całej rodziny. Z pobytów nad morzem, w okresie szkoły podstawowej; najczęściej zbierałam pocztówki i biżuterię, na którą potrafiłam wydać sporą część kieszonkowego. Później, jako licealistka wyjeżdżałam na obozy zagraniczne. Najbardziej w pamięć zapadł mi jednak wyjazd do Turcji w 2001 roku, tuż przed maturą. Pamiętam, że podczas wakacji, zatrzymaliśmy się w Stambule na kilka godzin i zakupiłam na najsłynniejszych tureckim targu, moje pierwsze, ręcznie malowane miseczki, które mam do dzisiaj, a minęło już 15 lat! I tak naprawdę ta miseczka w kolorze niebieskim, zapoczątkowała moją fascynację oryginalnymi, ręcznie zdobionymi pamiątkami z całego świata. Przez wiele lat była jedynie ozdobą mojego pokoju, przypominającą o wakacjach w pięknej Turcji.

Od kilku lat, gdy tylko ktoś z rodziny wyjeżdża w daleką podróż, przywozi mi nietypowe, unikatowe pamiątki, które wykorzystuję przy moich sesjach kulinarnych. Zresztą o takie pamiątki proszę przed wyjazdem. Są trwałe, poza tym z pewnością wykorzystam je wielokrotnie i posłużą na długie lata, bo z każdym rokiem mam jeszcze więcej energii do prowadzenia bloga i tworzenia nowych przepisów i zdjęć. 

Zdarza się, że odwiedzając lokalne targi staroci, trafię na przedmioty, które kojarzą się z pamiątkami z wakacyjnych wyjazdów, a wtedy wracam do domu z nowymi naczyniami kuchennymi, kupionymi zresztą za grosze. Bardzo lubię takie zakupy, ale najważniejsze, żeby była ładna pogoda, bo takie targi najczęściej są organizowane pod gołym niebem od wczesnych godzin porannych. Mam już ulubione stoiska, do których wracam.

Niemal każdego dnia powstają nowe dania, które fotografuję zaraz po ich przygotowaniu i publikują na blogu najczęściej w ten sam dzień. Naczyń kuchennych musi być sporo. Pozostaje tylko jeden problem, gdzie to wszystko przechowywać, gdy kuchnia liczy zaledwie kilka metrów? Staram się zachować porządek. Przed zakupem danego przedmiotu wolę spokojnie się zastanowić, czy jest mi potrzebny. Zdecydowanie należę do osób, które pieniądze wolą wydać na nowe naczynia kuchenne niż np. na reklamowany w telewizji krem przeciwzmarszczkowy. 

Ostatnim moim zakupem są talerzyki i miseczki inspirowane stylem azjatyckim. Staram się, przynajmniej raz w miesiącu kupić nowe przedmioty do sesji kulinarnych.

image2.JPG

image3.JPG


Przeglądam sporo zdjęć, magazynów i stron internetowych, w poszukiwaniu inspiracji. Dniami i nocami mogę przeglądać strony internetowe z pięknymi naczyniami kuchennymi. Muszą być to przedmioty wyjątkowe, niepowtarzalne, przykuwające uwagę. Chętnie odwiedzam LionsHome gdzie znajduję za każdym razem sporo inspiracji.

Tak prezentuję się moja ulubiona kolekcja. Specjalnie na potrzeby artykułu wybrałam najchętniej prezentowane na moich zdjęciach kulinarnych przedmioty. Jak łatwo zauważyć dominuje kolor niebieski i biały, są też cieplejsze barwy miseczek-zostały przywiezione z Turcji i Maroka.


Pierwsza miseczka została przywieziona z Turcji. Kolejna przyjechały do mnie, do Polski prosto z Maroka, Tunezji, Egiptu i Grecji oraz Francji. To najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam, w dodatku użyteczny przez wiele, wiele lat. Pozostałe zostały zakupione w Polsce, po bardzo okazyjnych cenach i służą mi już bardzo długo.

Poza orientalnymi wzorami, podobają mi się miseczki z elementami nawiązującymi do produktów śródziemnomorskich. Mam słabość do miseczek dekorowanych w stylu skandynawskim, ale muszę zagospodarować nieco miejsca dla nich, zanim zdecyduje się na nowy zakup.



Miseczka przywieziona z Alzacji. Biała, wykonana z ceramiki, z czerwonym rantem, idealnie pasuje do większości potraw i pięknie prezentuje się na zdjęciach, bardzo ją lubię.


Na pierwszy rzut oka, na targu staroci talerzyk z wytłoczonymi oliwkami wyglądał jak mydelniczka, kupiłam go za kilka złotych. Miseczka, w której są oliwki przyjechała do mnie prosto z Grecji, podobnie jak oliwkowa podkładka. Tak zdobione naczynia pięknie prezentują się w połączeniu z potrawami śródziemnomorskimi, zwłaszcza w podobnych barwach, jak tutaj na zdjęciu z marynowanymi, zielonymi oliwkami.


Na zdjęciu moja pierwsza miseczka kupiona 15 lat temu na tureckim targu w Stambule. Lubię ją wybierać do potraw zwłaszcza kuchni arabskiej, wykorzystałam miseczkę do podania hummusu. Szklaneczka także została kupiona razem z miseczką, w tym samym czasie.


DSC_0063.JPG

Miseczka z Turcji (podobnie jak niepozorna, ale moja ulubiona łyżeczka z wygrawerowanym napisem Istanbul), a w niej pasta z ciecierzycy z nasionami chia. Talerz, przepiękny zresztą, kupiony za kilka złotówek na targu staroci. Bardzo podoba mi się takie zestawienie kolorów.



Przepięknie zdobiony, ceramiczny zestaw w azjatyckie wzory tak mi się spodobał w sklepie, że kupiłam dwie miseczki oraz dwa talerzyki. Jako pierwszy został w nich podany hummus z suszonymi pomidorami i podpłomykami.

Talerzy mam naprawdę sporo, ale tylko nieliczne sztuki lubię szczególnie. Podobają mi się zwłaszcza jasne kolory, ostatnio połączenie bieli z granatem. Zauważyłam, że w stylizacjach kulinarnych lubię podobne kolory do tych, które znajdują się w mojej szafie na ubrania. Jasne barwy, na próżno szukać w mojej szafie koloru czarnego, nie znajdziecie tego koloru w moich stylizacjach kulinarnych. 

Jeśli tylko trafię na ciekawe wzory talerzyków i miseczek na targach staroci, bez wahania kupuję. Zdarzyło mi się znaleźć unikatowe talerze popularnych, europejskich marek w bardzo dobrych cenach. Na moim ulubionych stoisku sprzedaje młode małżeństwo, które przepiękne cuda przywozi specjalnie z zagranicy, najczęściej z Belgii do Bytomia, bo w tym mieście znajduje się właśnie najpopularniejszy targ staroci na Śląsku. Wśród moich zakupów na pchlim targu, był srebrny talerz, ciężki, w złote wzory, który pięknie prezentuje się w stylizacji z musem czekoladowym.


Talerz znaleziony na targu staroci, kupiony u mojego ulubionego polskiego małżeństwa, przywożącego przeróżne przedmioty specjalnie z Belgii.


Talerz ręcznie malowany, kupiony w szwedzkim sklepie. W jednym z moich ulubionych kolorów, które chętnie prezentuję na zdjęciach kulinarnych i doskonale zestawia się w połączeniu ze śródziemnomorskimi potrawami jak ta na zdjęciu, czyli sałatka z fasoli i cieciorki z parmezanem.


Talerz, który kojarzy mi się z upalnym latem, zresztą w tym okresie właśnie go kupiłam,dlatego też zestawiam go z letnimi napojami, kupiony w szwedzkim sklepie.

aa.jpg

Z początku, kupując ten talerz na targu staroci od młodych braci, w kolorze srebrno-złotym, nie byłam do niego przekonana, ale w zestawieniu z czekoladowym deserem wygląda wspaniale. Podstawki pod szklaneczki również kupiłam na targu staroci.

Mam nadzieję, że zainspirowałam Was do odwiedzania przeróżnych miejsc, także tych w sieci, w celu poszukiwania przepięknych, oryginalnych naczyń kuchennych z całego świata.

2 komentarze: